Mec. Lech Obara wyjaśnia, jak bronić się przed lichwą – plagą cywilizowanego świata!

 

Choć znana jest od zarania dziejów, to nadal stanowi plagę cywilizowanego świata. Dotyka przede wszystkim tych najbardziej bezbronnych i znajdujących się w sytuacji bez wyjścia. Czy próbujemy sobie z nią poradzić i jak próbujemy sobie z nią poradzić. Już pewnie Państwo doskonale wiedzą o czym mowa. Mowa o lichwie…

Pyt.: Panie Mecenasie, czy może Pan w skrócie wyjaśnić,  co to jest lichwa i kiedy spotykamy się z tym problemem?

Odp.: Najprościej rzecz ujmując, lichwa oznacza osiągnięcie korzyści gospodarczej w wyniku wykorzystania przymusowego położenia gospodarczego innej osoby lub zastrzegania wynagrodzenia za udzielenie kapitału, które nie należy się (jest niewspółmierne) do świadczenia lichwiarza. Zazwyczaj mówi się o lichwie kredytowej, polegającej na zastrzeganiu i pobieraniu nadmiernego wynagrodzenia za udostępniany kapitał w stosunkach kredytowych.

W sprawie takiegoż przypadku w tym miesiącu Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego po raz kolejny podjęła walkę z lichwiarskimi pożyczkami i  uwzględniła skargę nadzwyczajną Prokuratora Generalnego od prawomocnego nakazu zapłaty wydanego przez Sąd Okręgowy w Katowicach w dniu 23 sierpnia 2010 roku, związanego z pożyczką mającą niedozwolony, „lichwiarski” charakter.

Pyt.: A czy może Pan Mecenas przytoczyć szczegóły tej sprawy i wskazać, na czym polegał lichwiarski charakter owej pożyczki?

Odp.: W 2010 roku została zawarta ustna umowa pożyczki w wysokości 25 tysięcy złotych. Jej zabezpieczeniem były dwa weksle płatne za okazaniem, jeden na kwotę 37 tysięcy złotych, a drugi 90 tysięcy złotych. Dłużniczka zobowiązała się do wykupu pierwszego weksla do dnia 2 sierpnia 2010 roku. W przypadku niedotrzymania terminu, drugi weksel miał zostać wykupiony za kwotę 90 tysięcy złotych w terminie wyznaczonym przez pożyczkodawcę. Co więcej, dla zabezpieczenia wykupu weksli kobieta ustanowiła hipoteki kaucyjne na nieruchomości stanowiącej jej własność. Jako że kobieta nie wykupiła pierwszego weksla, tym samym – zgodnie z warunkami porozumienia wekslowego – była zobowiązana do wykupu obydwóch weksli, do czego również nie doszło. Pożyczkodawca wystąpił do Sądu Okręgowego w Katowicach z pozwem o zapłatę z weksli kwoty 127 tysięcy złotych. I nakaz na taką właśnie kwotę otrzymał.

Chyba wszyscy dostrzegamy oczywistą dysproporcję pomiędzy kwotą pożyczki, a kwotą do zwrotu. 25 tysięcy złotych i 127 tysięcy złotych. 102 tysiące złotych zarobku. Sąd jednak tego nie dostrzegł.

Pyt.: Co więc legło u podstaw wyroku Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, który uchylił nakaz zapłaty w całości i po 11 latach przekazał sprawę do ponownego rozpoznania?

Odp.: Na dzień dzisiejszy, po niedawnych wyrokach TSUE wskazujących, że w sprawie konsumentów sąd zanim wyda nakaz zapłaty na podstawie weksla, z urzędu musi zbadać stosunek podstawowy – już żaden sąd nie wydałby takiego nakazu zapłaty. Jednak co do starych spraw, sprzed tych wyroków, Sądy muszą czynić użytek z przepisów które znajdują się w kodeksie cywilnym. W każdym przypadku, gdy obowiązek świadczenia pożyczkobiorcy jest niewspółmierny ze świadczeniem wzajemnym, należy zastanowić się nad nieważnością takiej umowy jako sprzecznej z przepisami prawa. W szczególności noszącej znamiona wyzysku i tym samym lichwy. Jako że w tej sprawie umowa została tak skonstruowana, że dłużnik został obciążony niewspółmiernie do swojego zobowiązania, a wierzyciel zagwarantował sobie nieuczciwy zysk – umowa nie mogła zostać uznana za ważnie zawartą.

Pyt.: Ale co w takim razie ze swobodą kontraktowania i dowolnym ułożeniu przez strony swojego stosunku prawnego?

Odp.: Analiza takiej umowy – gwarantującej czterokrotny zysk w stosunku do pożyczonej kwoty – nakazuje przyjęcie, że przy zawarciu takiej umowy doszło do pogwałcenia granic swobody kontraktowania i pokrzywdzeniem dłużnika. Zgodnie bowiem z art. 3531 k.c. – strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swojego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego. Od stron czynności prawnej oczekuje się bowiem, że będą wobec siebie postępować w sposób lojalny, uczciwy i zgodnie z celem, w jakim składają oświadczenia woli. Jeżeli chodzi o opisywaną sprawę, to celem pożyczkodawcy było całkowite wypaczenie sensu umowy pożyczki, której celem jest czasowe skorzystanie z cudzego kapitału, nie zaś zrujnowanie i „wydrenowanie” dłużnika. Takie działanie jest bowiem ewidentnie sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.

Pyt.: Jest to przykład wręcz zatrważający. Przecież ustawodawca wprowadził do obrotu prawnego przepisy antylichwiarskie. Mamy przecież wprowadzone do kodeksu cywilnego odsetki maksymalne, zaś w aktach ustawowych uregulowano maksymalne koszty poza odsetkowe. Jak to możliwe, że przy takich regulacjach proceder lichwiarski nadal się rozwija?

Odp.: Dzieje się tak, ponieważ nieuczciwi pożyczkodawcy znajdują coraz to nowe sposoby na obchodzenie przepisów o odsetkach maksymalnych. I nie ratują tu pożyczkobiorców regulacja o maksymalnych kosztach pozaodsetkowych. Zgodnie z przepisami ustawy o kredycie konsumenckim – wszystkie koszty, które konsument ponosi w związku z umową o kredyt konsumencki stanowią pozaodsetkowe koszty kredytu. Są nimi w szczególności wszelkie opłaty, prowizje, koszty ustanowienia zabezpieczeń, w tym koszty notarialne, które konsument jest zobowiązany uiścić na rzecz kredytodawcy w celu otrzymania kredytu. Jednak kluczowym słowem jest tu konsument. Żeby znaleźć się pod ochroną tych przepisów, trzeba być konsumentem. A nie każdy niestety nim jest.

Pyt.: No tak – każdy z nas zna rozróżnienie na konsumentów i przedsiębiorców. Prawo tych pierwszych traktuje jako potrzebujących szczególnej ochrony, stąd też wszystkie przepisy pro-konsumenckie. Ale czy w dzisiejszych czasach ten podział na konsumentów i przedsiębiorców na gruncie przepisów antylichiwarskich nastręcza jakichś problemów?

Odp.: Ustawodawca sukcesywnie rozkłada parasol ochronny nad najsłabszymi uczestnikami obrotu, jakimi są konsumenci, odstraszając od tej grupy hordy lichwiarzy, którzy skupiają się na kolejnej, wcale nie mniej słabej grupie, jaką są mali rolnicy oraz osoby prowadzące jednoosobowe działalności gospodarcze. Jednakże aktualnie w ramach swojej działalności zawodowej dostrzegam olbrzymi wręcz szturm lichwiarzy na małych rolników.

Problem, w centrum którego znajduje się mały rolnik to sposób, w jaki traktuje go prawo.  Z jednej strony art. 6 ustawy prawo przedsiębiorców stanowi, że przepisów ustawy nie stosuje się do działalności wytwórczej w rolnictwie w zakresie upraw rolnych oraz chowu i hodowli zwierząt, ogrodnictwa, warzywnictwa, leśnictwa i rybactwa śródlądowego. Faktycznie powyższy przepis ustawy stanowi jedynie o tym, że ustawa prawo przedsiębiorców nie znajdzie zastosowania do rolników, jednak nie przesądza o tym, że rolnicy przedsiębiorcami nie są. Ostatecznie bowiem za przedsiębiorcę należy uznać każdego – w tym rolnika – którego działalność charakteryzuje się celem zawodowym i zarobkowym, działaniem we własnym imieniu, ciągłością oraz uczestnictwem w obrocie gospodarczym. Gdy zatem działania rolnika spełniają wszystkie powyższe przesłanki, to będzie on traktowany jako przedsiębiorca.

Podobnie kodeks cywilny zna jedynie dychotomiczny podział na przedsiębiorców oraz konsumentów. Przy czym konsumentem będzie osoba fizyczna dokonująca z przedsiębiorcą czynności prawnej (na przykład zawarcia umowy) niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową.

Zatem zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa – rolnik, który zawiera umowę związaną z jego działalnością rolną, będzie traktowany jako przedsiębiorca. Choć jeżeli spojrzy się na małe, rodzinne gospodarstwa rolne i osoby je prowadzące, to ciężko nazwać ich przedsiębiorcami.

Do takich rolników-przedsiębiorców nie mają zatem zastosowania przepisy mówiące o maksymalnych kosztach pozaodsetkowych kredytów konsumenckich czy konieczności badania z urzędu podstawy weksla, na podstawie którego przeciwko konsumentowi dochodzi się wydania nakazu zapłaty.

Pyt.: A co, jeżeli chodzi o nowowprowadzone przepisy antylichwiarskie? Czy one też dotyczą jedynie konsumentów.

Odp.: Podobnie wprowadzone przy okazji kolejnych tarcz antykryzysowych przepisy antylichiwiarskie są skierowane przede wszystkim do konsumentów. Mowa o przepisie art. 1 ustawy z 14 maja 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2, który wprowadził wprowadził do kodeksu cywilnego art. 387 1.

Zgodnie z tym przepisem, który obowiązuje od 30 maja 2020 r.: „Nieważna jest umowa, w której osoba fizyczna zobowiązuje się do przeniesienia własności nieruchomości służącej zaspokojeniu jej potrzeb mieszkaniowych w celu zabezpieczenia roszczeń wynikających z tej lub innej umowy niezwiązanej bezpośrednio z działalnością gospodarczą lub zawodową tej osoby, w przypadku gdy: 1) wartość nieruchomości jest wyższa niż wartość zabezpieczanych tą nieruchomością roszczeń pieniężnych powiększonych o wysokość odsetek maksymalnych za opóźnienie od tej wartości za okres 24 miesięcy lub 2) wartość zabezpieczanych tą nieruchomością roszczeń pieniężnych nie jest oznaczona lub 3) zawarcie tej umowy nie zostało poprzedzone dokonaniem wyceny wartości rynkowej nieruchomości przez biegłego rzeczoznawcę”.

Powyższa sankcja nieważności ma się odnosić do umów tzw. przewłaszczenia na zabezpieczenie nieruchomości mieszkalnej wykorzystywanej przez konsumenta.

Pyt.: Ale ustawodawca zdaje się dostrzegać ten problem, w szczególności wprowadzając w życie od 1 stycznia 2021 r. tzw. pakiet przyjazne prawo, w którym w części przepisów zrównał konsumentów i przedsiębiorców. Jak Pan Mecenas ocenia te przepisy i czy będą one wystarczające?

Odp.: Rzeczywiście od 1 stycznia 2021 r. weszły w życie przepisy, na podstawie których jednoosobowemu przedsiębiorcy (i rolnikowi traktowanemu jako przedsiębiorca) zawierającemu z innym przedsiębiorcą w ramach swojej działalności umowę o charakterze niezawodowym, przysługuje dodatkowa ochrona kojarzona dotąd tylko z prawami konsumentów. Mowa tu o zakresie stosowania klauzul abuzywnych, rękojmi za wady oraz w zakresie prawa – odstąpienia od umowy zawartej na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa. Jest jeden warunek – zawierana umowa nie ma dla nich charakteru zawodowego.

Ochrona dotyczyć będzie każdej umowy bezpośrednio związanej z działalnością gospodarczą przedsiębiorcy, gdy z treści tej umowy wynikać będzie, że nie posiada ona dla tego przedsiębiorcy charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez niego działalności gospodarczej.

Jest to na pewno dobry kierunek zmian, ale moim zdaniem przepisy te są zbyt niejasne i pozwalają na dużą swobodę interpretacyjną. Na tle tych samym przepisów, mogą zapadać skrajnie różna orzeczenia sądów. Moim zdaniem nikt nie powinien być mimowolnym uczestnikiem loterii pod nazwą „na jaki sąd trafię”. Dla małych rolników prowadzących rodzinne gospodarstwa rolne, których prawo cywilne traktuje jako przedsiębiorców, przepisy powinny być jasne i powinno się ich zrównać z konsumentami w pełnym zakresie.

Dlatego pojawiają się już postulaty ustawodawcze w tym zakresie. Ponieważ tylko potraktowanie małego rolnika tak samo jak konsumenta, pozwoli ukręcić łeb hydrze, którą są stosowane przez lichwiarzy triki złapania na haczyk rolnika i zrujnowania jego gospodarstwa.

Mały rolnik prowadzący rodzinne gospodarstwo rolne niczym praktycznie nie różni się do konsumenta. Jest tak samo słabą stroną obrotu gospodarczego jak konsument. A czasami jeszcze słabszą, bo uzależnioną od warunków pogodowych i narażoną na ciągłą walkę z żywiołami jakimi się susza, powodzie, gradobicia itp. Nie można dopuścić do tego, żeby mali rolnicy musieli toczyć dodatkową walkę z lichwiarzami i polskim prawem.