Sprawiedliwość po latach

Czy były ss-man z obozu w Stutthof zostanie skazany przez niemiecki sąd? Tego dowiemy się już w przyszłym tygodniu. 23 lipca ma zapaść wyrok w procesie Bruna D., strażnika z obozu Stutthof. Prokuratura niemiecka domaga się dla niego trzech lat pozbawienia wolności . Prokurator w swojej mowie końcowej podkreślił zdecydowanie, że obozowi ss-mani to była grupa bandytów, którzy zdawali sobie sprawę ze swoich czynów i że oskarżony wiedział, co robi i w czym uczestniczy.

Proces Bruna D. rozpoczął się 17 października ubiegłego roku w Hamburgu. Były strażnik obozu koncentracyjnego Stutthof jest oskarżony o współudział w zabójstwie 5230 więźniów tego obozu w latach 1944-1945.

Ze względu na stan zdrowia oskarżonego długo nie było wiadomo, czy proces w ogóle się odbędzie. Lekarze wydali jedynie warunkową zgodę. Nie wiadomo też było, czy zdrowie Bruna D. pozwoli mu doczekać ogłoszenia wyroku. Wszystko wskazuje na to, że obozowego kata dosięgnie jednak sprawiedliwość.

Bruno D. przyznał się, że służył w obozie, a także wiedział co się w nim dzieje. Nie przyznawał się jednak do tego, że przyczynił się do śmierci znajdujących się w obozie osób. Prokuratura twierdzi zaś, że D. był „częścią morderczej maszyny” i że miał on „świadomie popierać okrutne zabijanie zwłaszcza żydowskich więźniów” oraz „był gotów wykonywać rozkazy zabijania”.

Pełnomocnikiem ofiar jest mecenas Rajmund Niwiński, adwokat z Dusseldorfu, współpracujący ze Stowarzyszeniem Patria Nostra. Na prośbę mecenasa Niwińskiego, w roku 2018 Stowarzyszenie zaangażowało się w poszukiwania byłych więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof, którzy mogliby wziąć udział w procesie jako oskarżyciele posiłkowi.

Stowarzyszenie podkreśla, że tego rodzaju procesy to próba wymierzenia sprawiedliwości, której przez lata oczekiwali osadzeni w obozach.

– Jest to piękna inicjatywa mecenasa Niwińskiego, który zareagował na fakt tak zwanej spóźnionej sprawiedliwości, jaka dotarła również do zbrodniarzy wojennych, a więc tutaj konkretnie do strażników SS w obozach koncentracyjnych. Postanowił stworzyć możliwość, by zarówno sędzia orzekający w sprawie, jak i sam zbrodniarz, który zasiadł na ławie oskarżonych, zobaczył swoją ofiarę i usłyszał to, co stara się zapomnieć. Dla ofiary byłoby to pewne oczyszczenie i poczucie, że jednak przyszedł czas na wymierzenie sprawiedliwości – uważa mec. Lech Obara, prezes stowarzyszenia Patria Nostra.

Dodajmy, że oprawcy przez wiele lat korzystali z całkowitej bezkarności. Niemieckie prawo karne wymagało dowodów każdej pojedynczej zbrodni, a to było niemożliwe. Kilka lat temu te przepisy uległy zmianie.

Proces Brunona D. jest jednym z nowych postępowań w ciągu ostatniej dekady przeciwko księgowym, strażnikom i innym pracownikom niższego stopnia nazistowskiego reżimu.

W postępowaniu bierze udział – jako oskarżyciele posiłkowi – dziewięcioro Polaków. Ośmioro z nich jest reprezentowanych przez mec. Rajmunda Niwinskiego. Oprócz tego mecenas reprezentuje trzech oskarżycieli pochodzenia żydowskiego, byłych więźniów i więźniarek obozu.

– Na trzech rozprawach Hamburgu  zeznawał jako świadek Marek Dunin-Wąsowicz, który wykazał chyba największe zaangażowanie ze wszystkich oskarżycieli
posiłkowych. Był kluczowym, wymownym, charyzmatycznym i bardzo
szanowanym świadkiem. Jego zeznania opisywane były szeroko przez prasę niemiecką.
– opowiada mec. Rajmund Niwinski.

W swojej mowie końcowej mec. Niwinski naświetlił przede wszystkim okoliczność, że główny czyn, który jest treścią oskarżenia, czyli masowa zagłada więźniów, nie dotyczył tylko więźniów pochodzenia żydowskiego, ale również więźniów polskich czy rosyjskich.

Także dr Stefan Hördler, historyk, biegły sądowy, który zeznawał w procesie, wskazał, że nie było istotnej różnicy w traktowaniu więźniów pochodzenia żydowskiego a Polaków czy Rosjan.

Mec. Rajmund Niwiński podkreśla, że mimo epidemii sąd wykazał zdecydowanie w doprowadzeniu procesu do końca. Tym bardziej, że może to już być jeden z ostatnich lub nawet ostatni proces ss-mana w Niemczech za zbrodnie z okresu II wojny światowej.

Sprawiedliwość po latach