Pandemia koronawirusa sprawia, że wiele osób martwi się, iż popadnie w stan niewypłacalności. Patrząc na prognozy można stwierdzić, że tego typu ryzyko jest bardzo wysokie. Dlatego też przedsiębiorcy powinni na bieżąco monitorować stan ekonomiczny i finanse swojej firmy. Jak przetrwać pandemię będąc przedsiębiorcą? Odpowiedzi na główne pytania w tej kwestii udziela r.pr. Lech Obara z olsztyńskiej kancelarii prawnej, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra.
Zachęcamy do obejrzenia materiału filmowego na temat przedstawiony w artykule. Film znajduje się pod artykułem.
- Mamy szereg sytuacji prawnych, które są szczególnie ważne podczas pandemii, ponieważ zmieniają się stosunki ekonomiczne. Co można poradzić w sytuacji, gdy słyszy się głosy przedsiębiorców – na przykład restauratorów, którzy mówią, że lada moment będą musieli zamykać swoje biznesy, gdyż nie stać ich na przykład na opłacenie czynszu czy regulowanie rat kredytów czy leasingów?
Odp.: W warunkach kolejnej fali pandemii, do wszystkich umów najmu, dzierżawy, leasingu, kredytu, pożyczki powinna być stosowana zasada z art. 357 k.c., czyli rebus sic stantibus (nadzwyczajne zmiany stosunków gospodarczych, graniczące z siłą wyższą). Zasada ta – w oparciu o pojawiające się orzecznictwo – mówi o możliwości zabezpieczenia roszczenia i sądową zmianę umowy poprzez zakaz jej rozwiązywania. Na przykład zawieszenie na określony czas obowiązku płacenia rat kredytowych czy czynszu. Przepis wyraźnie mówi bowiem, że jeżeli w związku z nadzwyczajną zmianą stosunków ekonomicznych, wykonanie umowy połączone by było z nadzwyczajnymi trudnościami lub oznaczałoby rażącą szkodę, wówczas można zwrócić się do sądu, aby ten zgodnie z zasadami współżycia społecznego określił nowe zasady wykonywania umowy.
- Co zrobić w sytuacji, kiedy czynsz czy ratę kredytu musimy zapłacić już za kilka dni, a wiadomo, że sprawy sądowe mogą ciągnąć się latami?
Odp.: Wniosek o sądowe nowe ustalenie warunków umowy powinien być poprzedzony zabezpieczeniem. Czyli jeśli chcemy w umowie nowego określenie zobowiązań (na przykład zawieszenia płatności czynszu czy rat kredytu), to najpierw składamy wniosek o zabezpieczenie tego roszczenia. W takim wniosku prosimy o zakaz rozwiązywania umowy i jednocześnie o zawieszenie wykonywania zobowiązania na czas procesu. Sąd wiąże tu siedmiodniowy termin. Pamiętajmy jednak, że musimy uprawdopodobnić tę nadzwyczajną zmianę stosunków, czyli wykazać sądowi, że nie jesteśmy w stanie wykonać swojego zobowiązania i jest to niezależne od nas, ponieważ to władze państwowe wprowadziły nas w taką właśnie sytuację. Co ważne – taki wniosek, można złożyć jeszcze przed złożeniem pozwu. Sąd wówczas udzieli zabezpieczenia i wyznaczy nam 2 tygodnie na sformułowanie powództwa o nowym kształcie umowy, na przykład o zawieszenie czynszu czy zwolnienie nas z obowiązku płacenia rat na określony czas. To najlepszy sposób, aby spokojnie przetrwać kilka najtrudniejszych miesięcy czasu epidemii.
- Nie wszystkim przedsiębiorcom uda się przetrwać pandemię. Niektórzy potocznie mówiąc zbankrutują. Tu pojawia się problem – jakie są podstawowe różnice między upadłością przedsiębiorcy na zasadach ogólnych od upadłości przedsiębiorcy na zasadach upadłości konsumenckiej?
Odp.: Jeżeli nawet jako przedsiębiorca, w przypadku niewypłacalności jesteśmy zobligowani do złożenia wniosku o upadłość, to nawet jeśli postępowanie upadłościowe się zakończy, a zostaną nam jeszcze niespłacone jakieś wierzytelności, to co do zasady sąd nas nie zwolni z tego. Innymi słowy – zakończy się postępowanie upadłościowe, a komornik dalej będzie z nas ściągał zobowiązania, z których nie mogliśmy się wywiązać. Natomiast zasadą upadłości konsumenckiej – w tym także dla przedsiębiorców – jest to, że w końcu jest się zwolnionym z długów. Czyli mamy spłacać wyznaczone – i co ważne – dostosowane do naszych możliwości kwoty. Jeśli jednak nawet zostanie nam jakaś wierzytelność niespłacona, to i tak po maksymalnie siedmiu latach jesteśmy zwolnieni z długów. Dostajemy niejako nowe życie. I jest to coś, czego w upadłości na zasadach ogólnych nie ma.
- Kto może skorzystać z upadłości konsumenckiej?
Odp.: Może z niej skorzystać konsument, czyli osoba fizyczna nieprowadząca działalności gospodarczej. Dotyczy to także przedsiębiorców. Wystarczy wyrejestrować działalność i już możemy złożyć taki wniosek. Oczywiście wcześniej musi to być osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą. Co ważne – z takiej upadłości mogą skorzystać także rolnicy, którzy co do zasady nie są przedsiębiorcami.
- To że mamy kłopoty niekoniecznie musi nas doprowadzić do bankructwa. Możliwa jest też tak zwana „covidowa” restrukturyzacja długów – szybsza, pozasądowa, tańsza i bezpieczna. Na czym ona polega?
Odp.: Tarcza 4.0 likwiduje dotychczasowe bariery przeprowadzania restrukturyzacji – przewlekłość postępowań sądowych oraz ogromne koszty opłat sądowych i wynagrodzenia doradców restrukturyzacyjnych. Teraz tańszy doradca „od ręki” samodzielnie otworzy postępowanie restrukturyzacyjne, zawiesi wszystkie toczące się postępowania egzekucyjne i spróbuje przekonać wierzycieli do zawarcia układu z dłużnikiem. Rola sądu ograniczy się jedynie do jego formalnego zatwierdzenia. Jest to doskonałe rozwiązanie dla osób, które już „cisną” egzekucje. I to jest zaleta nowej restrukturyzacji. Jest szybciej, taniej i bezpieczniej. Co ważne – bezpieczniej zarówno dla dłużnika jak i dla wierzyciela. Dla dłużnika – bo zawieszanie są wszystkie postępowania egzekucyjne. Automatyczne zawieszenie egzekucji dotyczy wszystkich wierzycieli, którzy dysponują zabezpieczeniami (np. hipoteką). Dla wierzyciela – bo dłużnik nie będzie mógł „uciec” z majątkiem. Wszystkie czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu wymagają bowiem zgody nadzorcy.
Do tej pory barierą – często nie do przejścia przez przedsiębiorców – były koszty. Teraz, jeśli ktoś chce sam, lub za pomocą księgowej sporządzić wniosek restrukturyzacyjny, to wstępne koszty są praktycznie zerowe (dotychczas było to 5,6 tys. zł).
- A wada? Bo skoro są zalety, to zapewne są i wady.
Odp.: Wadą może być to, że przedsiębiorca ma jedynie 4 miesiące na porozumienie z wierzycielami. Jeśli jednak nie zdążymy się z nimi porozumieć w tym czasie, nie oznacza to automatycznie końca marzeń o restrukturyzacji. Wówczas odbywa się to tak jak wcześniej – drogą sądową, gdzie koszty są już jednak znacząco wyższe.